Doświadczenie życia z chorobą Alzheimera
Mąż był zawsze bardzo miłym i uczynnym człowiekiem. Dla znajomych, rodziny, w pracy. Dobrze nam się żyło.
Po 55 roku życia zaczęło się z nim dziać coś dziwnego. Stał się drażliwy, mylił się w pracy tak bardzo, że mu podziękowano za dalszą współpracę. W domu z niepokojem ciągle czegoś szukał, mówił do siebie, nie odpowiadał miło na moje pytania. Krążyły głosy, że jest dziwny, zwariowany, stary wariat, że jest nie do wytrzymania. Sytuacja była trudna. Mieliśmy się dobrze zestarzeć, spokojnie cieszyć życiem emerytów, pomagać dzieciom przy wnukach, dbać o przydomowy ogródek. Coś wisiało w powietrzu, było nie po naszej myśli. Nie wiedziałam, dlaczego tak trudno z nim wytrzymać, towarzyszył mi codzienny niepokój, nie umiałam tego zrozumieć.
Szukaliśmy pomocy u różnych lekarzy od rodzinnego, po kardiologa i neurologa. Nikt nie potrafił nam pomóc.
Po jakimś czasie trafiliśmy do młodego lekarza psychiatry, który zdiagnozował u męża chorobę Alzheimera. A u mnie depresję. Miałam wrażenie, że tylko on nas traktował poważnie i mi wierzył. Od tego czasu było mi lżej. Nadal codzienne życie było uciążliwe, ale przynajmniej wiedziałam dlaczego.
To ważne wiedzieć, że to choroba.
Renata, 70 lat, od 10 lat opiekująca się mężem żyjącym z chorobą Alzheimera